Przed rejsem pytań jest zawsze mnóstwo – ale każdy, kto znalazł się kiedyś po rządami szalonego Jacka Sparrowa, albo trafił mu się w załodze kolega z piekła rodem, wie, że kumple to grunt. Szczególnie na morzu. I szczególnie tacy sprawdzeni na wodzie, albo przynajmniej tacy, z którymi nie jedne tarapaty się ogarnęło. Dlatego zanim popłyniemy razem na koniec świata, zwykle mamy w Sekcji zwyczaj zabrać „nowego” na jakiś dłuższy lub krótszy rejs w krzaki lub habazie, coby wszystkie zainteresowane fajnym rejsem strony, mogły powiedzieć „tak”, nie kierując się intuicją lub przysłowiowym brakiem laku 😉 Że transakcja jest obopólna, nie muszę chyba dodawać. W końcu wspólny urlop, wspólne podróże i w przypadku jacht – wspólne życie kilku metrach – to czas, za który nie zapłacisz kartą MasterCrad.
W Sekcji Morskiej zasady są proste: z kałuży na morze, od rzek na oceany 🙂 ale… jak to wygląda z drugiej strony??? Co myśli sobie osoba, którą ciągnie na wodę, ale nigdy nie miała jakoś okazji? Co może być magnesem w aktywności naszej ekipy, który skusi kogoś, żeby z nami gdzieś popłynąć? Czego ludzie, Warszawiacy tacy jak TY, mogą szukać na wodzie i w społeczności żeglarzy? Czego chcą się dowiedzieć, zanim na rejs się zapiszą? – gdybać można długo. I aby nie stosować „żeglarskie demokracji” imho, że kapitan ma zawsze racje, a jeśli nie ma, patrz punkt pierwszy – zapytaliśmy :))))) Zapytaliśmy Filipa, koleżkę w wieku nie za młodym, ale i nie za starym, pracującym i mieszkającym w Warszawie, tu mającym rodzinę i dwa koty, i w tym mieście szukającym przestrzeni dla siebie. Filipa, który z Sekcją obwąchuje się od lat, ale na pokład nigdy z nami nie trafił. Dlaczego? – powiedział nam!!!!
Poczytajcie! – Wy starzy wyjadacze, Wy niejednym wiatrem osmagane wilki morskie, bo z tego patosu doświadczenia i kapitańskiego splendoru, czasem może umknąć Wam fakt, że to, co dla Was jest rutyną, dla innych wyzwaniem i piękną przygodą.
W październiku, dzięki uprzejmości Fundacji Szerokie Wody, braliśmy Sekcją udział w szkółce żeglarstwa tradycyjnego na krakowskich galarach. Ponieważ nie mamy możliwości w Warszawie skorzystania z innych jednostek pływających, taka okazja była dla nas wprost wymarzoną okazją, aby zaprosić na pokład osoby, które jeszcze z nami nie pływały, a kuszą ich nasze plany rejsów morskich. Zaprosiliśmy więc „nowych” na pokład. Filip był wśród nich i po wspólnym pływaniu zrewanżował nam się ekhm tzw. informacją zwrotną. Trochę nas zaskoczył, i siebie też trochę zaskoczył, tym co w nim się „urodziło”. Ale ….. tekst daje perspektywę „z zewnątrz” i bez ogródek wykłada kawę na ławę o tym, co Sekcja i jej podobne ekipy (np. YACHT KLUBY, gdyby szukały młodych osób do swoich szeregów) mogą dać innym i czego Ci inni właściwie szukają. Tekst będzie odcinkach – dwóch, a może trzech – bo Filip miał nam do powiedzenia całkiem sporo….sporo więcej niż rzucane w takich okolicznościach „nie wiem”, „było fajnie”, „się zobaczy”. WIĘC, stay tuned!!! a część pierwsze poniżej…
Boldem zaznaczono „tematy do refleksji”, do jakich skłoniła Sekcję Morską wypowiedź Filipa. Tekst zwykły, to oryginalny tekst pochodzący od Filipa.